ale kiedy mam pomysł, żeby coś załatwić, to jest masakra. z małą jeszcze jakoś, ale młody kończy zajęcia o 12:30 zazwyczaj. jest już raczej zbyt zmęczony, żeby go zabierać ze sobą, nie zawsze mogę go zostawić.
muszę załatwić kilka spraw, np w urzędzie na urs
i kurde jak mi się nie chce tam jechać
wieczorem wyjście z koleżankami
no nie chce mi się, po całym dniu kołowrotu z dziećmi ostatnie o czym myślę, to ogarnięcie siebie do stanu wyjściowego-miejskiego (wyjściowy-wiejski jest kilka poziomów niżej), spacer do pociągu, jazda do miasta 40 min, a potem powrót w nocy.
dzikus ze mnie.
wrócę do świata jak małolatka pójdzie do przedszkola i będzie w placówce do 16-17. starszak już będzie stary dziad, więc się sam ogarnie, będę mogła coś zrobić sama ze sobą. juhuuu.
jakbym zrobiła prawko, to pewnie byłoby mi łatwiej
zwłaszcza w korku na Puławskiej byłoby dosyć fajnie zapewne
nieeee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz