Wrócił z trzydniowej trasy koncertowej, spędziliśmy ze sobą noc, rano zapakował do walizki garnitur i poleciał do Budapesztu. Wróci w środę. Czasami dobrze jest się za sobą stęsknić.
Pod jego nieobecność przypieczętowałam emailem jedną z ważniejszych decyzji w swoim życiu. Miało być zupełnie inaczej, miało być tak pięknie.
Pozostaje mi teraz mieć nadzieję, że nie zrobiłam największego błędu w swoim życiu i wyjdę na tym wszystkim dobrze. A on jak wróci i wreszcie mu to powiem, to mi chyba spuści lanie przełożywszy mnie uprzednio przez kolana.
Międoliłam w sobie te decyzję prawie tydzień, tak więc największy smutek już za mną. Jestem tchórzliwą konformistką i muszę jakoś to wszystko tak teraz poprowadzić, żeby było dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz