czwartek, czerwca 30, 2011

Wakacje. Nowy rytm dni, nowe zmęczenie. Pogoda nie poprawia nastroju. Po miodowym miesiącu dni ciszy. Próbuję pisać. Próbuję coś robić.
Została mi do napisania jedna praca zaliczeniowa, na filozofię. Kompletnie nie wiem, co mam pisać. Zostawiłam to na ostatni moment. Terminy gonią. Jak już to napiszę i złożę indeks, to będzie koniec. Po raz pierwszy od 20 lat zaczynam wakacje wiedząc, że jesienią zostanę w domu. Nie będę się uczyć. Dziwne, okropne uczucie. 
Źle znoszę te momenty. Po obronie pracy magisterskiej płakałam cały wieczór. Po ostatnim zjeździe na podyplomowych tak samo. Zaprosiłam koleżanki na grilla po rozdaniu dyplomów. Może uda mi się zachować dobry nastrój.
Czytam "Czerwony namiot". Odsunęłam ambicje na chwilę. Czyta się miło i gładko, zwłaszcza w czasie karmienia malutkiej. Odpocznę chwilę, a potem znowu będę musiała ruszyć przed siebie. 

1 komentarz:

Ania pisze...

Odpoczywaj ile się da, zrelaksuj się :)