sobota, maja 21, 2011

To straszny banał, ale rozmowa to podstawa. Rozmawiamy ze sobą i dzięki temu jest ciągle, niezmiennie dobrze. Dzięki rozmowom udało nam się ubiec kilka kryzysów. Jesteśmy życzliwi dla siebie. To naprawdę cenne. Jest moim mężem, chcę dla niego dobrze. Złota zasada by nie kłaść się spać zanim się nie pogodzimy ze sobą wielokrotnie nam pomogła.
Jest pięknie i trudno zarazem. Bez rozmawiania byśmy tego nie przetrwali.

Dni bywają lepsze i gorsze. Nie wiem od czego to zależy, nie złapałam jeszcze rytmu. Im mniej chcę, im mniej planuję, tym jestem spokojniejsza. A za moim spokojem idzie spokój dzieci. Ograniczam swoje potrzeby, płynę z czasem.

Jutro przychodzą goście, urządzamy Małemu zaległą imprezę urodzinową. Wtedy żyliśmy w oczekiwaniu na Małą, nie było nastroju i sił. Bałam się, że zacznę rodzić w czasie przyjęcia i zepsuję dziecku zabawę... Teraz na spokojnie wszystko przygotowałam. Batoniki zbożowe, drożdżówki z rabarbarem, szczyt moich możliwości organizacyjnych teraz. I tak jest nieźle. Synek ma doskonały nastrój przed jutrem, o to chodzi.

Mąż znów daleko, za oknem niebo huczy i grzmi. Wróć już, wróć do mnie.

Brak komentarzy: